Trendy konsumenckie. Nadchodzi era prosumenta

Trendy konsumenckie
Nadchodzi era prosumenta
 
Konsument był biernym widzem i zadowalał się jedynie otrzymywaniem informacji. Jego aktywność ograniczała się do wyboru najbardziej atrakcyjnej z dostępnych ofert. Ale dziś nastała nowa era – era prosumenta. Prosument jest partnerem producenta, a komunikacja z nim przypomina nieustanny dialog.
 
Już w latach 70. McLuhan i guru marketingu, Alvin Toffler, zwracali uwagę na kiełkującą postawę konsumenta aktywnego – mającego wiedzę o produktach i chęć wpływania na ich jakość. Rozwój internetu tylko ułatwił aktywną grę z marketingowym szumem.
Zmienił sposób, w jaki przekazujemy sobie informacje o produktach i usługach. Internet jest doskonałym sprzymierzeńcem prosumentów.
Aż dla 57% z nich jest najważniejszym źródłem informacji. Tu znajdują narzędzia ułatwiające dzielenie się informacjami w sposób szybki i wygodny. To właśnie dzięki rozwojowi sieci zwykły obywatel może dotrzeć do mas.
 
Sprzedawcy pod lupą
 
W Stanach Zjednoczonych liczba osób, które uważają, że mają wpływ na decyzje o zakupie towarów czy usług przez innych konsumentów jest o wiele większa niż u nas. Według danych firmy marketingowej Bursen-Marsteller w 2001 r. do takiej grupy zaliczało się około 10% dorosłej populacji Amerykanów.
Według badania z 2003 r. przeprowadzonego przez Euro RSCG MVBMS Partners – już 25%. Nieprzypadkowo amerykański portal www.epinions.com, gromadzący opinie o produktach, odnotowuje codziennie miliony odwiedzin.
Pojawiło się już nawet pojęcie social shopping, pod którym kryje się podejmowanie decyzji o zakupie na podstawie opinii sieciowej społeczności.
Głos internautów ma coraz większe znaczenie także w odniesieniu do polskich zakupów w sieci. Opinie i rekomendacje konsumentów stanowią swoistą przeciwwagę dla przekazu reklamowego, a jednocześnie ułatwiają poruszanie się w dżungli ofert. Komentuj.pl, dobrywybor.pl czy opineo.pl to tylko niektóre portale z opiniami użytkowników, jakie pojawiły się w polskiej sieci.
 
Powiem ci, co kupić
 
Serwisy typu social shopping pozwalają dzielić się wiedzą na temat ofert biur podróży, sklepów, usług i produktów. Jeszcze ze dwa lata temu królowały na tym polu fora, wiki i blogi. Z czasem sytuacja zaczęła zmieniać się na korzyść serwisów porównujących ceny.
Według badania Megapanel PBI/Gemius z 2007 r. prawie co piąty polski internauta odwiedził przynajmniej jeden z tego typu serwisów. Z analiz tego samego źródła wynika, że w kwietniu 2006 r. porównywarki odwiedziło niemal 930 tys. osób. Rok później liczba ta podskoczyła do ponad 2,7 mln.
 
Słowniczek
 
Astroturfing – taktyka stosowana przez niektóre firmy mająca na celu stworzenie wrażenia popularności jej produktów lub usług, polegająca na zamieszczaniu w internecie pochwalnych opinii przez osobę podpisującą się różnymi nickami, nierzadko tworzącą po kilkadziesiąt fałszywych tożsamości; określenie to wywodzi się od słowa „astroturf” – marki popularnej w USA sztucznej trawy, a zatem internetowy astroturfing to wykładanie sztucznej trawy, czegoś sfabrykowanego
 
Flog – fałszywy blog o reklamowym charakterze, redagowany przez ludzi wynajętych przez podmiot zainteresowany reklamą danego produktu lub usługi
 
Floger – osoba redagująca blog podszywając się pod zwykłego internautę, podczas gdy w rzeczywistości jest opłacana przez sponsorującą ją firmę w zamian za reklamowanie na blogu produktów lub usług
 
Prosument – aktywny konsument, który upowszechnia własną wiedzę o dobrych i złych doświadczeniach związanych z produktami lub usługami wśród konsumentów i w ten sposób wpływa na podejmowane przez nich wybory zakupowe, a także może wpływać na jakość produktów i usług

Social shopping – podejmowanie decyzji o zakupie na podstawie opinii społeczności internetowej
 
Istotą porównywarek jest umożliwienie sprawdzenia i porównania zasobów e-sklepów – z uwzględnieniem cen produktów, ich parametrów, warunków zapłaty i doręczenia. Jeśli klienci nadal nie są do końca przekonani do upatrzonego modelu aparatu, odtwarzacza mp3 czy kosiarki, mogą skorzystać z wiedzy prosumentów.
Pasjonatów danego sprzętu lub po prostu ludzi, którzy już go kupili, używają i mają na jego temat wyrobioną opinię.
Porównywarką, która zgromadziła największą liczbę takich opinii jest Skąpiec.pl. – W naszej bazie znajduje się już około 40 tys. opinii o produktach. Niektóre z nich to istne kolaboraty, które rozkładają mocne i słabe strony danego produktu na części pierwsze – podkreśla Mariusz Janiszewski, właściciel serwisu. – To kopalnia wiedzy zwłaszcza dla laików, którzy kupują daną rzecz po raz pierwszy. Lektura jest obszerna, bo część produktów skomentowano już ponad stukrotnie – dodaje.
 
To fakt, że z kilkuset opinii wyłania się już jakiś obraz produktu. Ale jeżeli jest ich niewiele, wcale nie muszą odzwierciedlać rzeczywistości – przedstawiają tylko subiektywne wrażenie użytkownika. Nie znaczy to, że konsumenci nie mają wiedzy na temat produktów. Wręcz przeciwnie – wielu z nich ma ogromną wiedzę. Często jednak nie sposób rozpoznać, które opinie to te rzetelne, a które nie. Poza tym aby dokonać wiarygodnego porównania produktów, również jego kryteria muszą być porównywalne. A kryteriów tyle, ilu internautów.
 
Prosument na usługach
 
Sęk również w tym, że część przedstawicieli branży reklamowej „macza palce” w tworzeniu opinii. Mowa o opłacaniu konsumentów, których zadaniem jest wywołanie sztucznego szumu wokół danego produktu, marki czy też usługi. W praktyce wygląda to w ten sposób, że internauta będący na usługach konkretnego producenta włącza się do dyskusji pod różnymi nickami, nierzadko tworząc po kilkadziesiąt fałszywych tożsamości.
W efekcie powstają setki lukrowanych dyskusji, polemik i komentarzy. Wywoływanie sztucznego tłoku znalazło już nawet swoją nazwę: astroturfing. Określenie to wywodzi się od słowa „astroturf” – marki popularnej w Ameryce sztucznej trawy, którą wykorzystuje się na tamtejszych boiskach. A zatem internetowy astroturfing to wykładanie sztucznej trawy, czegoś sfabrykowanego.

Fałszywe blogi
 
Inna sprawa to flogi, czyli blogi redagowane przez „swojaków” podmiotu zainteresowanego reklamą danego produktu. Przykład: we wrześniu 2006 r. dwójka Amerykanów – Laura i Jim – startują z blogiem, na którym zamieszczają relację ze swej podróży przez Stany.
I nie byłoby w tym nic podejrzanego, gdyby nie fakt, że ich samochód kempingowy zawsze nocuje na parkingach sieci supermarketów Wal-Mart. Owszem, przed „Walmartami” rzeczywiście można parkować, skorzystać z wody i prądu etc. Natomiast treści zawarte w dzienniku Laury i Jima (www.walmartingacrossamerica.com) dziwnym zbiegiem okoliczności splatają się wokół Wal-Martu. Trzeba tu wyjaśnić, że sieć Wal-Mart cieszyła się „renomą” polskiej Biedronki. Laurka podkupionego „flogera” miała przyczynić się więc do zmiany wizerunku owej sieci, z surowej i bezdusznej na taką, która dba o swoich pracowników. Sztuczne zachwyty zostały jednak szybko wychwycone. „Śledztwo” przeprowadzone przez internautów wykazało, że autorzy bloga to dziennikarz „The Washington Post” i początkująca pisarka, wynajęci przez koncern. A pomysł na bloga to po prostu przemyślany chwyt marketingowy.
W Polsce, jak do tej pory, nie wybuchła żadna afera związana z fałszywym „blogowaniem”. Albo więc fala flogów jeszcze do nas nie dotarła, albo jesteśmy mistrzami w ukrywaniu komercyjnego charakteru komunikatów marketingowych.
 
Pisanie floga to jak gra w ruletkę: dziś się uda, jutro ktoś wykryje fałszywy ton i rozpęta burzę. A trzeba wiedzieć, że oszukany internauta, to wściekły internauta.
Pisanie floga (czyli fałszywego bloga o reklamowym charakterze) to jak gra w ruletkę: dziś się uda, jutro ktoś wykryje fałszywy ton i rozpęta burzę. A trzeba wiedzieć, że oszukany internauta, to wściekły internauta.
 
Jak wykorzystać potencjał prosumentów?
 
Jak na masowy głos konsumentów reagują producenci i sklepy internetowe? Skrajnie odmienne postawy widać doskonale na przykładzie reakcji sklepów internetowych, które otrzymują negatywne opinie. Część sprzedawców zdaje się w ogóle nie dostrzegać tego typu ocen. Inni przypuszczają atak, mieszając z błotem własnego klienta.
Na szczęście znajdują się i tacy, którym zależy na polepszaniu jakości świadczonych usług. Ci ostatni nawiązują z klientami dialog: dopytują dlaczego otrzymali niskie noty, co warto ulepszyć, proponują nowe rozwiązania. – Każda opinia jest ważna.
Pozytywna podnosi morale pracowników, negatywna daje pogląd na obszary działalności wymagające poprawy – twierdzi Jakub Gierasimiuk, właściciel internetowej perfumerii Tagomago.pl. – Jako przykład mogę podać drobną awarię centrali telefonicznej w naszej firmie. Powtarzające się opinie o trudnościach w dodzwonieniu się do sklepu pozwoliły nam wyeliminować usterkę, z istnienia której nie zdawaliśmy sobie sprawy – dodaje.
 
Na dialog z kupującymi stawia także Katarzyna Burnicka, dyrektor marketingu internetowego eMarket.pl: – Szczególnie intensywnie śledzimy opinie klientów napisane po realizacji zamówienia. Gdy są negatywne, często wyjaśniamy, co się stało, dlaczego klient jest niezadowolony. Z wielką przyjemnością czytamy te pozytywne, będące naszą najlepszą wizytówką.
 
Ciekawym przykładem na wykorzystanie prosumenckiego potencjału jest Dell, który miał swego czasu sporo kłopotów ze swoimi produktami. Mowa o notebookach z serii XPS, które „kopały” swoich użytkowników prądem. Dell stworzył specjalną stronę, gdzie mogli oni publikować własne pomysły usprawnienia felernych notebooków. Co więcej, na zgłoszone sugestie można było głosować. W efekcie wyłoniono listę najbardziej kreatywnych rozwiązań.
 
Co przyniesie przyszłość?
 
Świadomych, angażujących się w proces kreowania marki, konsumentów przybywa. Marketerzy mają więc ogromne pole do popisu. Ich rolą będzie dostarczanie informacji o produkcie, rynkowych nowościach czy też wprowadzanych przez firmę ulepszeniach w miejsca, gdzie podejmowane są ostateczne decyzje zakupowe. Ale dziś to teren możliwości wciąż nie w pełni wykorzystanych. Wielu producentów nie wsłuchuje się jeszcze w głos prosumentów dochodzący z sieci. – Nie monitorujemy opinii na temat produktów Acer, które pojawiają się w internecie. Oczywiście osoby odpowiedzialne za sprzedaż i kontakty z naszymi partnerami handlowymi śledzą ceny naszych produktów w internecie i czasami również czytają opinie – wyjaśnia Zenobia Nowoszewska, reprezentująca polskie przedstawicielstwo firmy Acer. – Na tę chwilę nie jest to jednak w żaden sposób usystematyzowane. Być może w przyszłości pojawi się taka potrzeba.

Monika Janiszewska
współpraca: Laura Nubuck

http://www.swiatkonsumenta.pl/artykul.php?id=1170&PHPSESSID=(…)e7546cb

podobne wpisy

(fem)ciekawostki

15-minutowe miasto, czyli luksus bliskości i dostępności

Jeszcze niedawno wizja miast przyszłości skupiała się wokół latających samochodów, przestrzeni wypełnionych sztuczną inteligencją, gdzie ruchome chodniki dowożą ludzi do pracy. Tymczasem rozwój miast w trzecim dziesięcioleciu XXI wieku idzie w całkiem przeciwną stronę. Wracamy do kameralnych społeczności lokalnych, idei slow life i zielonych przestrzeni, gdzie najważniejsze potrzeby życia codziennego można załatwić w ciągu 15-minutowego […]

Czytaj...
(fem)ciekawostki

Jak zamówić kuriera DPD?

Zamawianie kuriera to przydatne usługi, jakie dadzą nam komfort. Korzystanie z przesyłek i zakupów online w dzisiejszych czasach jest niezwykle popularne, dlatego coraz chętniej sięgamy po usługi kurierskie. Na uwagę zasługuje kurier DPD, jakiego łatwo zamówimy do domu.Czym cechuje się taka usługa? Jakie zalety ma DPD zamówienie kuriera? Kiedy skorzystać z takiej opcji?

Czytaj...
(fem)ciekawostki

Jak wykorzystać syrop klonowy w kuchni?

Jedyny w swoim rodzaju smak. Taki jest właśnie syrop klonowy. Jego smaku nie da się pomylić z żadnym innym. Oprócz walorów kulinarnych jest on również zdrowy, ponieważ dostarcza organizmowi wiele witamin i minerałów. Tak więc, można połączyć przyjemne z pożytecznym. Najbardziej popularny jest na nowym kontynencie, w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. A wywodzi się jeszcze […]

Czytaj...