SAMOTNOŚĆ to taka straszna trwoga…

 

Samotność zdecydowanie potrafi być najgorszym wrogiem sensu życia. Tak przynajmniej wynika z moich własnych z nią doświadczeń. Były one trudne, niełatwo też dostrzec w nich jakąkolwiek pozytywną wartość.

 

Jak zachowuje się bowiem przeciętny człowiek w zderzeniu z tym stanem? Ucieka. Szuka ludzi, towarzystwa, niejednokrotnie czując się w nim jeszcze bardziej osamotniony, niezrozumiany (tzw. samotność w tłumie). W ostateczności szuka sobie jakiegoś zajęcia by tylko nie czuć, nie myśleć.

 

Dlaczego tak bardzo boimy się samotności? Co w niej takiego złego? Rozkładając ją na mniejsze cząstki możemy się jej dokładniej przyjrzeć. Z pewnością dla każdego z nas oznacza co innego.

 

Gdy jesteśmy młodzi brak nam kogoś, kto nas zrozumie, będzie blisko, z kim możemy wyjść z domu, bawić się i śmiać. Na starość boimy się, że po prostu nie damy sobie rady, gdy ciało przestanie być sprawne. Ale myślę, że i młodszym, i starszym ludziom doskwiera podobny smutek – nie ma nikogo, kto chciałby być blisko dla nas samych. Bo jesteśmy i chcemy zaistnieć w czyimś sercu, bez względu na wiek.

 

Wiele też zależy od naszych wcześniejszych doświadczeń. Jeśli jako dzieci byliśmy np. zdominowani przez dorosłych, poddani nieustannej kontroli i pozbawieni autonomii, możliwe jest, że będziemy unikać ludzi, bo to da nam poczucie, że się wreszcie uwolniliśmy. Ale jak ze wszystkimi problemami, tak jest też i z tym – nosimy je w sobie.

 

Może się zdarzyć, że będąc sami czujemy się co prawda samotni, jest nam z tym źle i smutno, ale z ludźmi mamy poczucie że się dusimy. Wydaje się nam, że jesteśmy jakoś ograniczeni, brak nam przestrzeni do życia a jednocześnie nie odczuwamy satysfakcji z kontaktu z innymi. Jednak gdzieś głęboko w sercu czai się tęsknota za kimś, przy kim wreszcie nasza znienawidzona samotność zniknie.

 

By to jednak było możliwe, musimy być wewnętrznie gotowi na dopuszczenie kogoś do siebie. Często wymaga to od nas naprawdę głębokich "psychicznych porządków”, na które trudno się zdobyć bez pomocy kogoś, komu będziemy mogli zaufać i kto będzie dla nas dobrym przewodnikiem.

 

Dla wielu z nas kresem samotności wydaje się być moment znalezienia partnera życiowego. Niestety często szybko okazuje się, że życie nie wygląda tak różowo jak się spodziewaliśmy. Partner nie ma dla nas czasu, albo nie chce czy nie potrafi nas wysłuchać, lub my nie potrafimy wyrazić swoich potrzeb lub uczuć. Oczywiście żaden związek nie jest statyczny i trudno wyobrazić sobie, że przez 20 lat nic nie będzie się zmieniało. Wydaje mi się, że samotność w związkach bierze się nie z tego, jak twierdzi wiele osób, że spotkało się niewłaściwą, niepasującą do nas osobę, ale z nieumiejętności nawiązania prawdziwego, bliskiego kontaktu, niewłaściwej komunikacji itp.

 

Czasem trzeba spojrzeć wstecz na swoje życie i zapytać siebie "czy moje dotychczasowe relacje dały mi szansę nauczenia się, jak się komunikować z innymi ludźmi?". Jeśli relacje rodzinne były trudne, jeśli rodzice nie umieli rozmawiać ani ze sobą, ani z nami, to najprawdopodobniej my także nie mieliśmy szans się tego nauczyć. Być może to samo dotyczy naszego partnera. Przecież wraz z osiągnięciem dorosłości nie dokonał się w nas jakiś automatyczny przeskok w tej dziedzinie.

 

Duża część naszego "ja" wciąż tkwi w dziecięcych uczuciach i schematach postępowania. Warto się nad tym zastanowić, a zazwyczaj robimy to, gdy źle się dzieje w naszym życiu, naszych relacjach, naszych emocjach. Jednak wychodzenie z wszelkich problemów rzadko udaje się od razu. Jest to proces stopniowy, wymagający cierpliwości.

 

Na koniec jeszcze parę zdań na temat innego, bardziej pozytywnego aspektu samotności. Są sytuacje, gdy jest ona bardzo korzystna. Jakie? Wbrew pozorom jest ich całkiem sporo: gdy chcemy odpocząć, gdy chcemy się nad czymś zastanowić, pomodlić się, pomedytować, popracować nad czymś, np. takim tekstem jak ten. Jest dopełnieniem naszego życia, które przecież nie może być w 100% wypełnione ludźmi i kontaktami z nimi. Gdyby tak było, prędko stałoby się to taką samą pułapką, jaką jest dla niektórych z nas samotność.

 

Chciałabym Ci życzyć, Czytelniku, aby samotność w Twoim życiu była zawsze Twoim własnym wyborem i abyś nie musiał jej doświadczać wbrew swej woli.

 

 Sylwia Fortuna
 

 

podobne wpisy

(fem)akademia

Numerologia 6 – mocne i słabe strony osób z taką wibracją

Cyfra 6 jest symbolem człowieka, dla którego ważne jest szczęście najbliższych. Niestety często dobro bliskich przedkłada on ponad swoje własne. Jest znakomitym słuchaczem, który każdemu chętnie służy radą. Czym jeszcze wyróżnia się numerologiczna 6?

Czytaj...
(fem)akademia

Gwiazdy inwestują w rozwój dzieci

Osoby znane ze świata mediów i show biznesu chętnie inwestują w rozwój swoich dzieci. W szczególności, kiedy ich pociechy przygotowują się do najważniejszych dla nich egzaminów, takich jak sprawdzian ośmioklasisty czy matura. Dobra szkoła to jedno, ale równie ważne jest wsparcie dziecka odpowiednimi korepetycjami. 

Czytaj...
(fem)akademia

Gwiazdy dla dzieci jeździły na hulajnogach

W październiku odbył się charytatywny pokaz mody pod hasłem Barwy Jesieni, który ma zapewnić najbardziej potrzebującym maluchom ciepłą odzież na nadchodzące miesiące. Tego dnia gwiazdy licznie przybyły do Grodziska Mazowieckiego, by wesprzeć akcję charytatywną. Jednym ze sponsorów pokazu była marka Motus producent hulajnóg elektrycznych. 

Czytaj...